Mój powrót

Oczywiście do treningów moi Kochani, a więc dzisiaj będzie krótko o moim powrocie do formy. Dzień 2 lutego był dla mnie przełomowy, bo miałam wtedy kontrolę pooperacyjną u neurochirurga. No i co się okazało... Wracam do gry! Otrzymałam już oficjalne pozwolenie od lekarza na powrót do treningów i ćwiczeń. Oczywiście nie startuję w najbliższym półmaratonie razem z Sebastianem (może niedługo:)), ale powoli wdrażam lekkie ćwiczenia i stretching. Jednak przyznam Wam się, że po powrocie od lekarza chciałam od razu zaszaleć, a więc rozłożyłam matę przebrałam się, włączyłam muzykę i od razu chciałam cisnąć hardcorowe ćwiczenia na brzuch, które robiłam codziennie przed operacją. Ale trochę się przeliczyłam... Próbowałam się podnieść do pierwszego brzuszka i pojawił się bunt ze strony mojego kręgosłupa, a raczej mojej blizny pooperacyjnej. Okazuje się, że to nie jest takie łatwe... A więc mój pierwszy trening skończył się na ćwiczeniach na wewnętrzną stronę ud i krótkich interwałach na skakance. Póki co takie proste i lekkie ćwiczenia muszą mi wystarczyć. Daje sobie około dwóch tygodni na rozruszanie starych, zastanych kości i będę próbować coraz trudniejszych treningów. Niby każdy z nas wie, że powrót do formy to nie jest pstryknięcie palcem (tym bardziej po takiej długiej przerwie), ale dużo osób próbuje na siłę. Przyznaję, że sama chciałam rzucić się na głęboką wodę, ale to nie takie proste. Wszystko na spokojnie...

Na pewno pojawi się teraz więcej postów o treningach, także nie będę Was notorycznie zarzucać moimi przepisami. Łączę się sercem ze wszystkimi początkującymi, bo teraz sama poniekąd się do nich zaliczam. :) Mam prośbę... trzymajcie kciuki za mój powrót do formy... No to co... lecę na mały trening! :)

#sport #fit #healthylifestyle #comeback #injury