Ciężki biegowy powrót...
- Justyna Bielska-Ułanowska
- 7 lut 2018
- 2 minut(y) czytania

Ostatnio coraz częściej rozważałam powrót do biegania, ale jakoś tak się bałam. A teraz myślę sobie, że byłam głupia, bo przecież nie ma czego się bać. Oczywiście póki co mówienie, że biegałam jest trochę przesadzone, ale nie jest najgorzej.
Za pierwszym razem myślałam, że zgubiłam gdzieś po drodze płuca, ale jak dotarłam do domu i spojrzałam na dystans i czas to byłam w szoku (wiadomo, że na razie nie pochwalę się tymi danymi, bo nie ma czym :)). Nie było tak źle. Mimo wszystko przerwę miałam sporą, bo od końca kwietnia, w sumie ponad dziewięć miesięcy, ale na razie nie rzucam się na głęboką wodę i powoli się wdrażam. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Chociaż ledwo zaczęłam od razu przyszła zima. Tyle czasu na to było to nie, dowalimy jej teraz, żeby miała jeszcze ciężej. :) Próba charakteru. Pierwsze dwa dni jeszcze ok, ale następne to już bieganie w śniegu i po oblodzonych chodnikach. Jednak z drugiej strony myślę sobie, że to dobrze, bo działam w ciężkich warunkach więc jak nie będzie śniegu to już będzie z górki. :)
No i teraz to widzę, że ćwiczenia w ciąży bardzo mi pomogły kondycyjnie, bo gdybym się obijała przez ostatnie kilka miesięcy to chyba bym się teraz turlała, a nie biegała. :) Muszę jeszcze popracować nad techniką i oddechem, bo po pierwszym bieganiu nie miałam zakwasów na nogach, ale bolały mnie mięśnie skośne brzucha. A dlaczego akurat teraz wróciłam? Otóż Sebastian rzucił mi rękawicę, a że ja lubię wyzwania to ją podniosłam. :) A tak szczerze mówiąc to biegniemy w tym roku w Onico Gdynia Półmaraton w sztafecie, co prawda przede mną tylko pięć kilometrów, ale muszę się postarać, bo nie o mój osobisty wynik tutaj chodzi, ale nie mogę przynieść wstydu grupie. :) Myślę, że damy radę i zameldujemy się na mecie z nienajgorszym czasem. :)
A żeby było trochę śmiesznie to zdjęcie z początku posta pokazuje jak ciężki był to dla mnie powrót, ale jakoś się pozbierałam. :)
Comments