Smutna prawda: polskie dzieci są grube

Kurczę, ale się porobiło… Najnowsze badania pokazują, że polskie dzieci są jednymi z najgrubszych na świecie i co najgorsze tyją w zastraszającym tempie. Naukowcy są przerażeni, ale to chyba powinno najbardziej dotknąć rodziców. Gdyby tak chwilę się nad tym zastanowić to w naszym pokoleniu nie było aż takich problemów. Oczywiście były dzieci grubsze i chudsze (sama miałam epizod bycia słodkim pączusiem w swoim życiu:)), ale nie było takiej epidemii otyłości jak teraz. Tylko o co tak naprawdę chodzi? Czy to wszystko wina drożdżówek i szkolnych sklepików? Myślę, że nie do końca… Mam swoją teorię na ten temat.

1. Brak ruchu. To chyba największy problem współczesnych dzieci i to coraz młodszych.

Świetnie pamiętam czasy mojego dzieciństwa. Po szkole mnóstwo zajęć pozalekcyjnych: a to

tańce, angielski i milion innych mniej lub bardziej ważnych zainteresowań. Ciągłe bieganie z

jednych na drugie. A jak już się trafił dzień bez zajęć to każdy z nas i tak miał mnóstwo rzeczy

do zrobienia. Całe weekendy spędzaliśmy ze znajomymi grając w piłkę, albo na rowerze.

Wrócić do domu na obiad to była kara, a dzisiaj? Nawet za głośno nie trzeba dziecka wołać,

bo siedzi w pokoju obok przed komputerem. Piłka nożna? Oczywiście! Z tą różnicą, że jest to

FIFA i nie biegamy za piłką tylko siedzimy tyłkiem na krześle i wciskamy klawisze na

klawiaturze. To chyba nie o to chodzi w grze w piłkę. Tylko co ja o tym wiem? Z przerażeniem

obserwuję jak boiska, które w czasach mojego dzieciństwa tętniły życiem teraz są puste. O

przepraszam… Wieczorem zapełniają się młodzieżą i zmieniają w pijalnię piwa. Przykre.

2. Przykładem są rodzice. Oczywiście na pewno mnóstwo osób ma rodziców, którzy dają im

świetny przykład nie tylko jeśli chodzi o ruch, ale też prawidłową dietę. Miło jest zobaczyć jak

rodzina jedzie wspólnie na wycieczkę rowerową, albo wszyscy razem grają w piłkę. Prawda

jest taka, że dzieci czerpią przykłady z najbliższego otoczenia. Jeżeli widzą, że tata siedzi całą

sobotę na kanapie z piwem w ręku, a jego jedynym sportem jest zmienianie kanałów w

telewizji to sorry… Co takie dzieci mają pomyśleć? Rower jest do niczego, walnę się na łóżko i

będę leżeć dopóki nie zadzwoni budzik w poniedziałek rano to może łaskawie wstanę i pójdę

do szkoły. No i przede wszystkim jeśli rodzice codziennie opychają się fast- foodami to dzieci

też będą to robić. Po co gotować obiad skoro mogę wsunąć kebsa i popić colą? Fajnie jest

czasami wyskoczyć na pizzę z rodziną, albo znajomymi, ale codzienne wypady to już nie jest

ani fajne ani zdrowe.

3. Największy wróg: żywność przetworzona. Niestety, ale producenci żywności nie bardzo

interesują się ani zdrowiem dzieci ani dorosłych. Wszystko jest napakowane cukrem i

masakryczną ilością konserwantów. A większość niestety sprzyja tyciu. Jeszcze kilka lat

wcześniej żywność nie była tak przetwarzana przez co była zdrowsza i nie trzeba było

wszystkiego dokładnie oglądać w sklepie. Teraz jest inaczej. Komu by się chciało stać przy

sklepowej półce i czytać skład wszystkich produktów? A tak naprawdę każdy powinien to

robić, bo jest to inwestycja w nasze zdrowie. Wiem sama po sobie, że czytanie etykiet jest

żmudne, ale tylko na początku. Po czasie już nie musimy tego robić, bo najczęściej sięgamy

po sprawdzone i pewne produkty.

Ostatni punkt trochę usprawiedliwia grube dzieci i ich rodziców. No bo to przecież wina

producentów, bo żerują na naszym zdrowiu. Niby tak, ale najważniejsze to dawać dzieciom dobry

przykład i dbać o ich rozwój już od najmłodszych lat. Jak nie będziemy faszerować dzieci pączkami

to nie będą się ich domagać każdego dnia.

A więc zdrowe odżywanie i ruch są niezmierni

e ważne i to nie tylko dla dzieci, ale w każdym

wieku. A więc zepnijmy tyłki i dajmy polskim dzieciom dobry przykład! Bo przecież nie chcemy,

żeby były najgrubsze we wszechświecie. :)

#healthy #kids #sport