Być jak Yuki Kawauchi, czyli najsłynniejszy amator świata
- Sebastian Bielski
- 10 gru 2016
- 2 minut(y) czytania

Myślę, że każdy kto choć trochę interesuje się bieganiem, słyszał co nieco o bohaterze powyższego zdjęcia. Bardzo często biegacze (mowa oczywiście o nas, amatorach) szukając wymówki dla niezadowalającej formy zrzuca wszystko na brak czasu, bo przecież często pracujemy, uczymy się, po prostu mamy życiowe obowiązki, które nie pozwalają na poświęcenie odpowiedniej ilości czasu na treningi. Yuki Kawauchi jest całkowitym zaprzeczeniem tej tezy, historia jego kariery pokazuje, że można pracować na pełen etat, trenując na własną rękę bez wsparcia sponsorów i wykręcać czasy na poziomie światowej czołówki.
Rok 2011 - maraton w Tokio. Na 39. kilometrze trasy trwa zażarta walka o 2 miejsce między reprezentantem gospodarzy, a biegaczem z Kenii. Nagle do wspomnianej dwójki dopada kompletnie nieznany zawodnik, na twarzy ma grymas bólu, mimo to wyprzedza obu uznanych maratończyków i podkręca tempo błyskawicznie oddalając się od nich. Na metę wpada z rewelacyjnym wynikiem 2:08:37, wszyscy łapią się za głowę i zadają sobie pytanie kim jest ten człowiek? Niedługo wszystko się wyjaśnia - owym 'szaleńcem' okazuje się być Yuki Kawauchi, pracujący na cały etat jako urzędnik państwowy, biegający amatorsko bez wsparcia trenera i sponsorów. Ten wynik nie był jednak przypadkiem, a efektem ciężkiej pracy. Począwszy od treningów z mamą (byłą lekkoatletką), przez współpracę z trenerami w szkole średniej i na studiach po skończeniu których postanowił biegać już tylko i wyłącznie na własną rękę.
Nie jest więc zawodowcem, bo tygodniowo pokonuje blisko połowę kilometrów mniej niż profesjonalni zawodnicy przygotowujący się do startów w biegach długodystansowych. W Japonii bardzo często najbardziej obiecujący biegacze po skończeniu studiów, dostają zatrudnienie w korporacjach, które sponsorują im starty, w zamian za reklamowanie firm poprzez umieszczanie logo na strojach startowych tych zawodników. Yuki jest jakby na przekór temu nurtowi, nie pracuje w żadnej korporacji, jest zwykłym urzędnikiem. Wielu amatorów uwielbia go i podziwia, bo swoimi startami pokazuje, że człowiek zza biurka może marzyć o wygranych w maratonach z udziałem światowej czołówki. Wydaje mi się, że nie każdy jednak ma takie predyspozycje, aby biegać po 6, 7 maratonów w roku, większość z nas amatorów, niestety nie regeneruje się tak szybko jak Kawauchi i to też jest niewątpliwie klucz jego sukcesu.
Ostatnie 2 lata to jednak stopniowy regres formy Japończyka. Jego rekord życiowy w maratonie jest z 2014 roku, ani w 2015, ani też 2016 roku nie potrafił się do niego zbliżyć. Sam jednak mówi, że bieganie to jest dla niego przede wszystkim zabawa i hobby, możliwe więc, że powoli odpuszcza sobie walkę o nowe życiówki. Wsparcie kibiców będzie miał jednak zawsze, bo z pewnością jego osiągnięcia to ucieleśnienie marzeń niejednego z biegaczy.
Comments