Jak przetrwać jesienną depresję?
- Sebastian Bielski
- 17 lis 2016
- 3 minut(y) czytania

Ostatnio sporo osób pytało mnie, jak to wygląda z moim bieganiem w okresie jesienno-zimowym, więc dzisiaj trochę na ten temat. Jak się zebrać w sobie i jak biegać, kiedy za oknem pogoda jest niespecjalnie zachęcająca, a wszystkie tegoroczne cele są odhaczone. No i na sam koniec trochę o planach na kolejny rok, który zbliża się już wielkimi krokami.
Bardzo często biegacze w kontekście biegania zimą, czy jesienią rzucają słowa - nie ma złej pogody do biegania, są tylko słabe charaktery i faktycznie jest w tym trochę racji, ale co jeśli ktoś (tak jak ja) zrealizował wszystkie cele, które wyznaczył sobie na ten rok i nie ma pomysłu co robić dalej? Bardziej doświadczeni biegacze doradzają zazwyczaj na przełomie października i listopada całkowity urlop od biegania - tzw. roztrenowanie. Taki odpoczynek powinien trwać od 2-6 tygodni - wszystko zależy od nas samych. Po takim odpoczynku powinien wrócić zapał do biegania i motywacja, o którą trudno w tym okresie roku. Można też wyznaczyć cele na następny rok, co z pewnością pomoże nam zebrać się w sobie i ułatwi wyjście na trening.
Ja jednak postąpiłem troszkę inaczej, a czy słusznie to jeszcze się okaże. :) W połowie września nieco odpuściłem i zrobiłem sobie prawie tydzień przerwy, a następnie na przełomie września i października wykonałem 3-4 mocniejsze treningi i tym oto sposobem zameldowałem się na mecie półmaratonu w Gdańsku z nową życiówką. Po półmaratonie nie odczuwałem jakiegoś wielkiego zmęczenia, mimo że miałem już w nogach przebiegnięte blisko 1700 km (być może miał na to wpływ mniejszy kilometraż we wrześniu), ale postanowiłem zrobić sobie prawie tydzień przerwy od biegania. Po tygodniu zdecydowałem się wrócić do treningów, jednak nie miałem pomysłu, jak przepracować jesień i zimę. Jako, że niespecjalnie ufam gotowym planom treningowym krążącym w internecie, to postanowiłem poradzić się bardziej doświadczonych kolegów i zapadła decyzja, aby popracować do stycznia nad wytrzymałością, która nie jest moją mocną stroną. Aby nie biegać według własnego widzimisię poczytałem trochę na ten temat w tekstach autorstwa pana Jerzego Skarżyńskiego - jednego z najlepszych polskich maratończyków.
Postanowiłem przede wszystkim odpuścić sobie do stycznia szybsze bieganie i przynajmniej raz w tygodniu biegać kros - czyli bieg po zróżnicowanym terenie w lesie, a że niedaleko mnie znajdują się tereny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, to skrzętnie z tego korzystam. :) Do tego 2 razy w tygodniu spokojne 9-10 km zakończone kilkoma stumetrowymi sprintami, a w dzień wolny jedno spokojne dłuższe wybieganie (póki co w granicach 20-25, ale w docelowo ma to być ok. 30 km). Problemem pozostaje jednak czas wolny, dlatego muszę kombinować, gdzie tu wcisnąć treningi. Na razie tygodniowo biegam około 50 km, ale w grudniu chciałbym dobić do kilometrażu na poziomie 80-90 i mam nadzieję, że mi się to uda.

W ten plan postanowiłem wplątać biegi też City Trail, o których pisałem w poprzednim poście. Myślę, że szybkie przełajowe 'piątki' będą dobrym uzupełnieniem treningu. Pierwszy bieg 27 listopada w Gdańsku, zobaczymy na co będzie mnie stać. Do tego noszę się z zamiarem powrotu na siłownię, bo same ćwiczenia wzmacniające w domu nie wystarczą, jeśli mam zamiar biegać jeszcze szybciej. Na razie pozostaję na etapie lokalizacji odpowiedniej siłowni. :)
Pierwszym ważnym startem, na który już się zapisałem i opłaciłem start jest marcowy Gdynia Półmaraton, a mój cel to czas w okolicach 1:26, jednak będę zadowolony z każdego wyniku lepszego od mojej obecnej życiówki. Chciałbym też złamać 38 min. na 10 km i 18 min. na 5 km - takie cele urodziły się póki co w mojej głowie i mam nadzieję, że uda się je zrealizować. Trzymajcie kciuki, a ja tymczasem pełen zapału zaczynam wdrażać swój plan w życie. :)
Comments