Czy fit i light to zwykły kit?
- Justyna Bielska-Ułanowska
- 27 maj 2017
- 3 minut(y) czytania

No właśnie jak to jest z tymi produktami, które biją nas po oczach napisami „light”, „fit” i innymi w stylu „0% tłuszczu”. Czy możemy bezgranicznie ufać producentom i bez czytania etykiet wybierać te artykuły i wierzyć, że są super zdrowe? Otóż okazuje się, że nie. Według rozporządzeń parlamentu europejskiego żywność o zmniejszonej wartości energetycznej to taka, która zawiera przynajmniej 30% mniej kalorii niż ta tradycyjna. I właśnie tutaj możemy się zdziwić, bo najczęściej te zdrowe i super „fit” produkty są pakowane cukrem i tłuszczem palmowym. No, bo przecież najważniejsze, żeby ładnie wyglądały. No i smak też trzeba polepszyć. Najlepiej cukrem. No kto nie lubi słodkiego? Jeśli chodzi o takie „niby zdrowe” produkty to mam swoich faworytów, oczywiście w złym tego słowa znaczeniu. Są takie artykuły, których nie kupuję i przedstawię Wam dzisiaj mój subiektywny ranking.

1. Odtłuszczone mleko. Dla mnie najgłupszy wynalazek współczesnego rynku spożywczego.
Niestety mleko 0% tłuszczu= 100% braku sensu. Witaminy, które znajdują się w mleku i, które
są dla nas tak cenne są rozpuszczalne właśnie w tłuszczach. W procesie odtłuszczania mleka
zostają „zabite” witaminy A, D i K, które są dla nas niezwykle wartościowe. Oczywiście mleko
odtłuszczone jest w następnym etapie uzupełniane o nie, ale są to syntetyczne odpowiedniki,
których niestety nasz organizm już tak dobrze nie przyswoi. No i najważniejszy jest fakt, że
mleko 0% możemy spokojnie zastąpić wodą, wyjdzie na to samo, albo w sumie nawet lepiej
dla zdrowia. Żeby mleko miało sens niestety, albo stety musi mieć w składzie tłuszcz, bo
wtedy czerpiemy z niego wszystko co najlepsze.

2. Fit płatki śniadaniowe. Właśnie te z super opakowaniami, na których możemy wyczytać super
obietnice, że jedząc je na śniadanie będziemy mieć świetną figurę. Tylko, że to jedna wielka
ściema! Takie płatki śniadaniowe mają mnóstwo kalorii. Na pierwszym miejscu w składzie
mają pszenicę (to na plus, jako świetne źródło błonnika), ale dalej jest coraz gorzej. Różne
rodzaje cukrów, syntetyczne witaminy. Kiepsko… Ale dlaczego to wszystko? Otóż główny
składnik czyli wspomniana już pełnoziarnista pszenica sama w sobie nie ma zbyt atrakcyjnego
smaku. No, ale jak dodamy kilogramy cukru no to jest pyszne śniadanko. No chyba nie takie
pyszne. Za to mega kaloryczne i to wcale nie są dobre kalorie.

3. Jogurty owocowe. Tak wiem, niektórzy pewnie już pukają się w głowę: „co ona wymyśla?,
jogurty są zdrowe!”. Oczywiście, ale te sklepowe mają swoje wady. Po pierwsze często są
oczywiście dosładzane (tak, kochamy słodkie), ale najgorsze jest to, że owoców można w
nich szukać z lupą. Często kończy się na tym, że jogurt truskawkowy zawiera 5% owoców (a
5% to i tak dobrze).

4. Sklepowe batony musli. Niestety, ale ich głównym składnikiem jest olej palmowy, bo batonik
musi być zwarty, nie może się rozpadać i musi leżeć na sklepowej półce… Czasami bardzo
długo. No i niestety wszechobecne cukry, a raczej ta gorsza wersja czyli syrop glukozowo-
fruktozowy. I ze zdrowej, fajnej przekąski robi się słodki „ulep”, który w niczym nie
przypomina domowych, chrupiących, lekko słodkich batoników. :)

5. Ciasteczka zbożowe. Szczególnie te polecane zamiast śniadania (swoją drogą jak można się
najeść ciastkami na śniadanie?), które uwalniają energię przez kilka godzin i na pewno do
obiadu nie zgłodniejesz. Ciekawe. Oczywiście te energia ma pochodzić z pełnoziarnistych mąk
(i to jest zdrowe) no i z naszego ukochanego cukru (dużo mniej zdrowiej), o którym to
producenci milczą w reklamach. No, bo czym tu się chwalić? Tym, że produkt miał być
„lihgt”, a taki nie jest, bo pięciokrotnie przewyższa normy dla tych produktów.
No to tyle ode mnie jeśli chodzi o podstępy w fit żywności. Pamiętajcie o tym, żeby czytać
etykiety i wybierać produkty z najkrótszym składem. I jedna ważna rzecz: jeśli coś ma więcej
kalorii nie znaczy, że jest mniej zdrowe od wersji „light”. Nie liczy się ilość kalorii, ale ich jakość.
Trzeba jeść te zdrowe i dobre, żeby móc wycisnąć z siebie siódme poty na treningu. :)
Commentaires