top of page

Dlaczego warto pobiec w Wings for Life?

  • Zdjęcie autora: Sebastian Bielski
    Sebastian Bielski
  • 7 kwi 2017
  • 2 minut(y) czytania

Jest taki bieg nieco inny niż wszystkie, co roku rozgrywany w kilkudziesięciu miastach świata. Nietypowy z kilku powodów, przede wszystkim całość opłaty startowej przekazywana jest na cel charytatywny i w odróżnieniu od pozostałych biegów ulicznych, nie biegniemy do mety, a to meta goni nas. Większość pewnie wie, że piszę teraz o Wings for Life World Run. W dzisiejszym wpisie poruszę temat, dlaczego warto moim zdaniem spróbować swoich sił w tej imprezie i dlaczego mimo planów w tym roku ją (niestety) odpuszczam.

Po pierwsze i najważniejsze - sprawa wspomniana we wstępie. Opłata startowa co roku przekazywana jest na szczytny cel - badania nad uszkodzonymi rdzeniami kręgowymi. Wydaje mi się, że nie ma nic lepszego od tego, aby wykorzystać swoją pasję, do tego, aby pomóc innym. Często jest tak, że szczyt ekscytacji i motywacji startem w biegu osiągamy w dniu zapisow na zawody, a im bliżej terminu, tym chęci spadają. Zapisując się na Wingsa mamy świadomość, że robimy to po części dla osób, które pobiec razem z nami nie mogą, ale ta mała cegiełka, którą dokładamy w postaci opłaty startowej powoduje, że z pewnością chęci i gotowość do biegu zdecydowanie nam wrócą. :)

Po drugie - aspekt sportowy. Wielu biegaczy-amatorów przyciąga magia dystansu maratonu, albo biegów ultra. Bardzo często pojawia się ciekawość i pytanie, jak długo byłbym w stanie biec i jaki dystans byłbym w stanie pokonać? Start w Wingsie może pozwolić odpowiedzieć nam na to pytanie. Bieg ma taką specyfikę, że za jednym zamachem można zostać jednocześnie maratończykiem i ultrasem (pokonując dystans dłuższy od tego jaki mierzy maraton). Może to być zwyczajnie test dla naszego organizmu, jeśli zastanawiamy się nad startem w półmaratonie, czy maratonie. Tutaj celem jest pokonanie jak najdłuższego dystansu, więc może to być doskonały sprawdzian naszej wytrzymałości, który da nam odpowiedź, czy jesteśmy już gotowi na starty w dłuższych biegach, niż na 5, czy 10 km.

Dlaczego w tym roku jednak odpuszczam? Powodów jest kilka. Na decyzję na pewno ma wpływ to, że po półmaratonie w Gdyni zdecydowanie stawiam na krótsze dystanse, do lipca chcę maksymalnie wycisnąć co się da z życiówek na 5 km i dychę. Start w Wingsie - obecnie - kiedy nieco zszedłem z kilometrażu i stawiam na szybkość, nie miałby więc większego sensu. Druga sprawa to spora odległość do najbliższej lokalizacji biegu, czyli Poznania. Pokonywać taki kawał drogi, żeby pobiec na 'zaliczenie' (bo tak by to obecnie wyglądało), nie ma więc większego sensu. Będę jednak przyglądał się z ogromnym zaciekawieniem rywalizacji w Mediolanie, gdzie nasz Bartek Olszewski, który w zeszłorocznym WfL w Kanadzie pokonał dystans 82 km, zmierzy się z wybitnym ultramaratończykiem i zwycięzcą poprzedniej edycji - Giorgio Calcaterrą. Mocno trzymam kciuki za Bartka, ale i też wszystkich, którzy 7 maja staną nas starcie, oby meta dogoniła Was jak najdalej! :)

 
 
 

Komentarze


Featured Posts
Sprawdź ponownie wkrótce
Po opublikowaniu postów zobaczysz je tutaj.
Recent Posts
Search By Tags
Follow Us
  • Facebook Classic
  • Twitter Classic
  • Google Classic

SPORT - DIETA - ZDROWE ODŻYWIANIE - TRENING - SPRZĘT 

bottom of page